Gryfowskie Ognisko bł. Teresy w sobotę 6 grudnia rozpoczęło kolejną wędrówkę.
Z samego rana spotkaliśmy się na mszy roratniej w kościele w Gryfowie Śląskim. Po roratach gryfowski wikariusz – ksiądz Macie,j życzył nam udanej wyprawy i ekipą w składzie: nasza szefowa – Zuzia, nasz duszpasterz – ksiądz Grzegorz, Marta, Justyna, Marysia, Kasia, Kasia i Dorota, dwoma autami ruszyliśmy do Karpacza. Tam zaczęliśmy nasze wędrowanie. Zanim dotarliśmy do Pielgrzymów, zrozumieliśmy, że nie będzie to łatwa wyprawa. Mijając wcześniej wspomniane Pielgrzymy oraz Słonecznik, nasza topografka – Kasia, która świetnie się przygotowała do tej funkcji, opowiedziała nam kilka ciekawostek, związanych z tymi miejscami. Podczas pierwszej dłuższej przerwy piliśmy ciepłą herbatę, która niesamowicie nam smakowała i podziwialiśmy widoki, niestety tylko przez mgłę.
Ruszając w dalszą drogę, podzieliliśmy się w pary, gdyż przy okazji miała się odbyć Godzina Światła w nieco innej, dla nas kompletnie nowej formie. Tym, co w Piśmie Świętym chce powiedzieć nam Pan Jezus, dzieliliśmy się tylko z osobą ze swojej pary. Na szlaku było bardzo ślisko i musieliśmy uważać, gdzie stąpamy, ale nawet najostrożniejszym zdarzały się niegroźne upadki. Mgła była tak gęsta, że prawie minęłyśmy schronisko „Odrodzenie”, gdzie mieliśmy przygotować posiłek. Na szczęście Kasia była czujna i mogliśmy się posilić i po raz kolejny napić się ciepłej herbaty.
W drodze powrotnej odmówiliśmy chyba najbardziej hardkorowy różaniec w naszym życiu, który zyskał później nieoficjalne miano „Różańca nad przepaścią”. Kiedy już wsiadaliśmy do aut, na dworze było ciemno, ale droga do Zgorzelca minęła nam bardzo szybko i w miłej atmosferze. Po dotarciu na miejsce, zjedliśmy szybki obiad
i omówiliśmy sprawy bieżące. Właśnie wtedy Zuzia zdradziła nam, w której gromadzie lub drużynie rozpoczynamy swoje służby czasowe. Byłyśmy bardzo podekscytowane. Po tym odbyła się konferencja naszego Duszpasterza o powołaniu.
Zaraz potem część z nas zabrała się za przygotowanie ciasta na świąteczne ciasteczka. W tym samym czasie reszta dziewczyn planowała jasełka na wigilię szefów. Wspólnymi siłami udało nam się upiec mnóstwo ciastek i zaplanować przedstawienie. Tak dobrze nam się pracowało, że nie zauważyłyśmy, która jest już godzina, więc nasz wędrówkowy dzień zakończył się o pierwszej w nocy.
Z samego rana, kiedy wstałyśmy, odśpiewałyśmy jutrznię, zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na mszę. Po Eucharystii odbyła się Rada Ognia. Zaraz po niej padł pomysł, by na zakończenie wędrówki pójść na łyżwy. Tak więc następną godzinę spędziłyśmy na lodowisku. Sprawiło nam to wiele radości. W przeciwieństwie do dnia poprzedniego, prawie nie było upadków.
Wracałyśmy do domu w świetnych humorach, nie mogąc doczekać się następnego „ogniowego” spotkania.
Dorota Sikorska
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.