13 czerwca 2011 roku był dniem bardzo ważnym dla Serbołużyczan – narodu, którego ojczyzną są dzisiejsze tereny Niemiec (Dresden, Bautzen). Był to dzień beatyfikacji serbołużyckiego księdza Alojsa Andritzkiego. Jednak regionalne obchody tego wydarzenia miały miejsce 18 czerwca w Radworze, miejscowości w której urodził się i dorastał błogosławiony.
17 czerwca 1. i 2. Szczep Rząsiński, pod dowództwem swoich Szczepowych, wyruszyli na Serbołużyce z misją. Naszym zadaniem była pomoc w przygotowaniach do uroczystości, a także by tam przeżyć uroczystą Mszę z rozesłaniem na obozy. Warto dodać, że bł. Ksiądz Alojs był skautem i prowadził drużynę skautową w Radworze, co tym bardziej dodawało nam mocy do pomocy. Wielką przyjemnością była dla nas potężna czereśnia, którą trochę odciążyliśmy z owoców. Pierwszy dzień pobyto upłynął głównie na służbie, którą było rozkładanie ławek, telebimu, ulotek, sprzątaniem kościoła parafialnego. Ważnym wydarzeniem była uroczysta Eucharystia z rozesłaniem na obozy.
Następnego dnia, po całonocnych wartach, porannej modlitwie, złożeniu swojego sprzętu, zostaliśmy rozesłani parami do różnych pobliskich miejscowości, z których wyruszały pielgrzymki na uroczystą Eucharystię z udziałem biskupa. Tam naszym zadaniem było rozdanie miejscowej ludności programu obchodów uroczystości. O 9.15 musieliśmy wszyscy z powrotem pojawić się w Radworze w kościele, gdzie „Skauty z Polszki” (jak mówili o nas mieszkańcy) prowadzili Jutrznię. Uroczysta Eucharystia na placu była dla nas ważnym przeżyciem, gdyż sprawowana była w językach niemieckim, serbołużyckim i łacińskim. Zobaczyliśmy, że mimo iż jest to sąsiedni kraj, zwyczaje i postawy podczas Mszy Świętej, są inne niż w Polsce. Np., podczas Przeistoczenia nie klęka się. Po skończonej Eucharystii spadł deszcz, ale padało tylko przez chwilę, a później wyszło piękne słońce. Po obiedzie mieliśmy przedostać się do innej części Radwora, gdzie miała mieć miejsce prezentacja FSE. Harcerze przygotowali scenkę o bł. Alojsie, a całe środowisko zaprezentowało Skauting piosenkami i zabawami, w które zaangażowały się także mali Serbołużyczanie. Na koniec obchodów Serbołużyckiego święta odbyły się nabożeństwa, podczas, których wiał mocny wiatr. Wtedy utkwiło jedna z harcerek wypowiedziała zdanie, które zostanie mi w pamięci na dłużej: „Czy to możliwe, że to Duch Święty?” Tak, było w tym wietrze coś wielkiego i pięknego.
Podczas Eucharystii i wieczornych nabożeństw oprawę muzyczną sprawowały młodzieżowy zespół wokalny oraz chór. Było to coś wspaniałego. Mianowicie dostrzegliśmy, że naród, o którym może niektórzy z nas nie mieli nawet pojęcia, jest bardzo zakorzeniony w swojej tradycji. Pieśni były śpiewane po Serbołużycku, a kobiety i dziewczęta przyszły w ludowych strojach serbołużyckich. Było widać, że oni czują się jako naród nie Niemiecki, ale jako Serbołużyczanie. Kiedy posprzątaliśmy po uroczystości i wszystkie ławki zostały poskładane i odniesione na miejsce, odbył się apel. Po apelu ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Pobyt na Serbołużycach na pewno zostanie w naszej pamięci, gdyż czuliśmy skautowe braterstwo i mogliśmy czynić to, co jest misją każdego skauta – pełnić służbę Bogu i bliźnim.
Agata Ganczarska pion.
Zastępowa Sikorki
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.